Większość z nas w którymś momencie swojego życia miała dużą zajawkę związaną ze sportem. Uprawiało go bardzo aktywnie, niezależnie od tego czy było to kolarstwo, bieganie czy po prostu ping-pong. Wielu z nas, sportowców amatorów, stara się przestrzegać pewnej diety odpowiedniej dla zwiększenia efektów w danej dyscyplinie. Jednak czasem trudno odmówić sobie kufla dobrego, ciemnego piwa czy czerwonego wina do kolacji. To jak to jest z tym alkoholem? Można czy raczej powinno się go unikać?
Dla tych, którzy szukają szybkich odpowiedzi, śpieszę z podaniem tej właściwej. Należy jak najbardziej z niego zrezygnować. Alkohol, pomimo wielu walorów smakowych, to trucizna dla naszego organizmu, mająca zgubne skutki dla układu mięśniowego oraz nerwowego. Dlatego też, dla Twojego sportowego rozwoju, powinieneś go unikać w nadmiarze. No, chyba że nie zależy Ci na Twoich wynikach. Ale pamiętaj, że małe ilości alkoholu nie spowodują negatywnych skutków. Dlatego, jeśli nie jesteś całkowitym freakiem jeśli chodzi o wyniki jakie osiągasz, a drobny spadek formy nie jest Ci groźny to śmiało, pij.
A teraz parę bardziej szczegółowych informacji na temat samego spożycia alkoholu. Alkohol jest niezwykle kalorycznym napojem. Jeden gram dostarcza nam około 7 kalorii (czyli to tyle, jakbyśmy zjedli prawie cztery drażetki tic-tac), powodując spowolnienie procesu spalania tłuszczu. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Tak jak pisałem na początku, alkohol to dla naszego organizmu trucizna. W pierwszej chwili po jego wypiciu rozpoczyna się proces jego trawienia, czerpiąc energię z niego, a nie z tłuszczy, węglowodanów czy białka. Jeśli chodzi o najbardziej kaloryczne drinki to te słodkie i kolorowe. Niektóre z nich mogą nam w jednej porcji dostarczyć nawet do 600 kalorii. Czyli tyle, co dwa cheeseburgery w popularnym fast-foodzie na M (jeden dostarcza nam 305 kalorii) lub odpowiednio przygotowany obiad.
Ja osobiście nie odchodzę od alkoholu w swoim żywieniu – staram się jednak nie pić wódki czy kiepskiego, dostępnego w każdym markecie piwa. Wybieram tylko te, co do którego składu jestem pewien. I które mogę docenić ze względu na walory smakowe. Bo dla mnie alkohol to doskonały dodatek do obiadu czy kolacji, a nie sposób na wprawienie się w inny stan egzystencji. A co Wy sądzicie o alkoholu w diecie sportowej? Unikacie czy jednak pozwalacie sobie od czasu do czasu?